Filmy podróżnicze, które warto zobaczyć – część 1

Codzienność Kanada
Wrzesień 2018
codzienność, czas wolny
"jesienna aura sprzyja planowaniu nowych podróży"

Już od jakiegoś czasu krążył nam po głowie pomysł na podzielenie się z Wami naszymi ulubionymi filmami, które sprawiają, że natychmiast chcemy się teleportować w różne zakątki świata. Jesienna aura sprzyja planowaniu nowych podróży, więc pomyśleliśmy, że to idealny moment. Żeby ułatwić wam wybór przygotowaliśmy listę z krótkimi opisami. Jeśli obejrzenie któregoś z tych filmów nikogo nie zmotywuje do wyjazdu, to przynajmniej spędzicie miło czas przed TV z kubkiem gorącej herbaty, albo grzanym winem. Kolejność filmów jest przypadkowa.

“Life is about courage and the unknown.” - The Secret Life of Walter Mitty

Długo nie mogliśmy zabrać się za obejrzenie tego filmu, chyba głównie ze względu na Bena Stiller’a grającego zazwyczaj mało rozgarniętych bohaterów. Tu zobaczycie go w tytułowej roli Waltera Mitty – niepoprawnego marzyciela, który wiele lat temu porzucił swoje marzenia. W wyniku niefortunnej serii zdarzeń wyrusza w największą przygodę życia. Film zrealizowano z niezłym kinowym rozmachem. Ogląda się bardzo przyjemnie, fabuła może nie jest zbyt ambitna, ale krajobrazy na ekranie i genialna muzyka w tle wynagrodzą Wam sztampowość scenariusza. Gwarantujemy potężny zastrzyk pozytywnej energii i nieodpartą potrzebę kupna biletów lotniczych na Islandię.

“Fear, to a great extent, is born of a story we tell ourselves...” - Wild

Pacific Crest Trail to jeden z piękniejszych szlaków, jakie można przejść w Ameryce Północnej. Liczy kilka tysięcy kilometrów rozciągając się od Kanady do Meksyku i wiedzie głównie przez góry i lasy, omijając szerokim łukiem tzw. cywilizację. I tym właśnie szlakiem (częścią) przejdziecie razem z Reese Witherspoon, a raczej Cheryl. Cheryl idzie sama, żeby zmierzyć się z przeszłością i samą sobą. Może nie brzmi to zbyt oryginalnie, widzieliśmy to już przecież w “Under the Tuscan Sun” i “eat. pray. love.” Ale w przeciwieństwie do Julii Roberts, nikt tu nie przeżywa epitafium wcinając spaghetti, ani medytując w buddyjskim klasztorze. Idzie nie zważając na pot, łzy i odciski, oj dużo odcisków… Bo Wild to nie jest bajkowa komedia romantyczna, tylko dramat. Przyznajemy bez bicia, my oglądaliśmy go głównie dla widoków i tych tutaj nie brakuje.

“I still believe in paradise. But now at least I know it's not some place you can look for, 'cause it's not where you go. It's how you feel for a moment in your life when you're a part of something, and if you find that moment... it lasts forever...” - The Beach

Jednym z pierwszych filmów z backpakerskim wątkiem, o którym było naprawdę głośno jest The Beach. Pewnie za sprawą szalenie popularnego wówczas młodego Leonardo DiCaprio. I choć Oscara nikt za ten film nie dostał, a krytycy nie zostawili na nim suchej nitki, to warto go obejrzeć ze względu na przepiękne tajskie tło. Bardziej wymagającym polecamy książkę Alexa Garland’a, na podstawie której powstał scenariusz do filmu. Tak na marginesie, bilety do Tajlandii dość często pojawiają się w promocyjnych cenach, więc uważajcie, bo na rajskiej plaży może być troszkę tłoczno…

“When you want something in life, you just gotta reach out and grab it.” - Into the Wild

Film kultowy w środowisku podróżników. Nakręcony na podstawie bestsellerowej powieści Jona Krakauera. Christopher McCandless aka Alexander Supertramp jest młodym marzycielem, który porzuca wszystko, co oferuje mu świat ,by wyruszyć w podróż na Alaskę. I chociaż od kilkunastu lat trwają burzliwe dyskusje na temat słuszności decyzji głównego bohatera, krajobrazy bezsprzecznie zapierają dech w piersi.

“Call me by your name and I'll call you by mine.” - Call me by your name

Niezwykle zmysłowy obraz, historia o trudnej pierwszej miłości, oparta na powieści André Aciman’a. Mamy lato, lata 80., Północne Włochy i siedemnastolatka, w tej roli genialny Timothée Chalamet, który spędza dnie w willi swoich rodziców – Amerykanina i Włoszki. Codzienność wypełniają mu czytanie, transkrypcja muzyki klasycznej i spotkania z przyjaciółmi. Wszystko zmienia się, gdy poznaje starszego od siebie doktoranta, który przyjechał zbierać materiał do swojej rozprawy. Eteryczna opowieść z piękną Italią w tle.

"Homesickness is like most sicknesses. It will pass." - Brooklyn

Eilis, irlandzka imigrantka, przypływa w 1950 roku do Stanów, w poszukiwaniu lepszego życia i znajduje nowy dom na Brooklynie. Początkowo nie potrafi się odnaleźć, tęskni za domem i rodziną. Jednak z czasem powoli układa sobie życie, robi karierę i poznaje miłego faceta, wszystko się komplikuje, gdy dostaje list z Irlandii z druzgocącą wiadomością.

Mała ciekawostka – poza kilkoma ujęciami słynnych brooklińskich brownstonów, nowojorski Brooklyn z powodzeniem został zastąpiony kanadyjskim Montrealem.

“ The more you know who you are and what you want, the less you let things upset you." - Lost in Translation

Podstarzały, ale nadal rozpoznawalny gwiazdor Bob Harris przyleciał do Tokyo nakręcić lukratywną reklamę whiskey. Charlotte, niedawna absolwentka filozofii na Uniwersytecie Yale, trafia do Tokyo za sprawą męża fotografa. Los chce, że tych dwoje ludzi, którzy nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego, ląduje w tym samym ekskluzywnym hotelu. Obydwoje są tak samo zagubieni zarówno w mieście i japońskiej kulturze jak i we własnych związkach i generalnie w życiu.

Widzieliście któryś z tych filmów? A może macie swoje ulubione, po których obejrzeniu chcieliście rozbić skarbonkę i kupić bilety lotnicze w nowe miejsce?