Jak zaplanować udany City Break

Przewodniki
Listopad 2018
city break, poradnik
"Zostawiamy sobie zawsze duży margines na spacerowanie bez celu, bezczynne siedzenie w parku i kawę w maleńkiej kawiarni, której nie było w żadnym przewodniku."

City break to według nas jeden z ciekawszych sposobów na spędzenie weekendu. Czasem potrzebujemy kilku dni, żeby oderwać się trochę od codzienności. Naszym zdaniem najlepszym sposobem na city break jest zwiedzanie na totalnym luzie. Nie musimy zaliczać wszystkich atrakcji i poznawać każdego zakątka nowego miasta. Jeśli tylko nam się spodoba, wiemy, że możemy jeszcze kiedyś tam wrócić.

To  co najbardziej lubimy w takich mini-wypadach, to to, że wcale nie trzeba mieć tygodnia, albo dwóch wolnego, żeby poczuć się jak na wakacjach. Czasem wystarczy jeden weekend w zupełnie nowym miejscu. I jeśli się dobrze postaramy, nie potrzeba do tego wielkiego budżetu. Dobrze zaplanowany wyjazd wcale nie musi kosztować małej fortuny. Zwłaszcza jeśli wybierzecie się większą grupą, co potrafi nieźle obniżyć koszty noclegu i transportu, ale o tym opowiemy więcej za chwilę, bo przed wami kilka kroków, które pozwolą Wam zaplanować i cieszyć się najlepszym city breakiem, jaki kiedykolwiek zaplanujecie!

KROK PIERWSZY - WYBRAĆ TERMIN

To z oczywistych powodów kluczowy element wyjazdu. Gdy snujemy jakiekolwiek podróżnicze plany, zerkamy zawsze w kalendarze, szukając dodatkowych dni wolnych. Raz na kilka miesięcy sprawdzamy wszystkie potencjalne długie weekendy i zastanawiamy się, czy przy okazji którychś ze świąt uda nam się uszczknąć ekstra dzień urlopu.

Doskonale pamiętamy, jak ciężko jest zgrać urlop dwóm osobom pracującym na etacie. Dlatego warto zarezerwować sobie taki dodatkowy okołoweekendowy dzień wolny z wyprzedzeniem. Teraz z kolei pracując jako wolni strzelcy, organizujemy swoją pracę tak, żeby dzień oddania projektu nie nakładał się z dniem wyjazdu.

Czasem robimy odstępstwa i korzystamy z faktu, że możemy pracować praktycznie z dowolnego miejsca. Wtedy część dnia poświęcamy tradycyjnie na pracę, a resztę zamiast spacerować po Poznaniu, spędzamy przechadzając się uliczkami Barcelony.

KROK DRUGI: BILETY LOTNICZE

Mamy dużo szczęścia, bo mieszkając w Europie jesteśmy w stanie w kilka godzin dotrzeć praktycznie do każdego większego miasta. Dorzućcie do tego tanie linie lotnicze i macie przepis na budżetowy city break. Kupowanie biletów nierozłącznie wiąże się z punktem pierwszym, czyli wyborem terminu. W każdym poradniku dotyczącym rezerwowania biletów lotniczych znajdziecie punkt dotyczący bycia elastycznym.

Ale co jeśli nie możecie z dnia na dzień wybrać/ zmienić dnia wyjazdu? Nie pozostaje nic innego, tylko zaplanować taki wypad z wyprzedzeniem. Dlatego, gdy tylko uda nam się znaleźć termin, zabieramy się do szukania biletów. I tutaj rzeczywiście warto dać sobie trochę swobody.

Ciężko jest znaleźć bilety w konkretne miejsce, z dokładnością co do dnia. Z tego powodu, nie ograniczamy się do jednego kierunku, tylko z otwartą głową patrzymy na to, co w danym czasie jest dostępne. Łatwiej bowiem znaleźć zakwaterowanie (nawet na ostatnią chwilę) niż bilety. W wyborze okazyjnych lotów, z pomocą przychodzą nam skyscanner, kayak i google flights.

Dobra wiadomość jest taka, że w przypadku wyjazdu na kilka dni spokojnie jesteśmy w stanie zapakować się w bagaż podręczny, dzięki czemu nie musimy martwić się o koszt bagażu rejestrowanego. Lata życia w drodze zrobiły swoje i nawet na tygodniowy wyjazd pakujemy się razem w jeden niewielki plecak.

KROK TRZECI: NOCLEGI

Hotele, airbnb, couchsurfing, rozkładane siedzenia w samochodzie, albo kawałek podłogi u znajomych… Opcji jest sporo, wszystko zależy od naszego budżetu i cen noclegów w danym miejscu. Za cenę doby hotelowej w Nowym Jorku można spokojnie przeżyć miesiąc w niejednym azjatyckim hostelu…

Gdy jeździmy na dłużej niż kilka dni, praktycznie zawsze wybieramy AIRBNB, które (mimo kosmicznych podwyżek cen w ostatnim roku) nadal jest dobrą opcją, zwłaszcza jeśli podróżujecie w grupie. Dzielimy wtedy koszt wynajmu mieszkania na kilka osób. Mając dostęp do kuchni, możemy przygotowywać sobie na spokojnie śniadania i przekąski, które ratują nam humor podczas zwiedzania i pomagają trzymać wyjazdowy budżet w ryzach.

Jednak gdy wyjeżdżamy na krótko tylko we dwoje, zazwyczaj decydujemy się na hotelowy pokój. Nie musimy martwić się wówczas o godziny zameldowania, a gdy lot powrotny mamy zaplanowany na wieczór, możemy ze spokojem zostawić bagaż do przechowania w hotelowym lobby. W niektórych miastach może okazać się, że dzięki dobrym ofertom znalezionym (z wyprzedzeniem) np. na booking.com cena noclegu w hotelu nie będzie różniła się zbyt wiele od tej z airbnb.

KROK CZWARTY: PORUSZANIE SIĘ PO MIEŚCIE

Tak samo jak skrupulatnie sprawdzamy godziny wylotu i trasę na lotnisko, tak samo planujemy jak dojedziemy z lotniska do hotelu/ airbnb i z powrotem. Chociaż wydawałoby się, że dziś za wszystko da się zapłacić kartą, to warto mieć ze sobą trochę gotówki, tak na wszelki wypadek. Zdarzyło nam się raz (w Stanach) że za kolejkę z lotniska musieliśmy zapłacić gotówką, a bankomat złośliwie odmawiał wydania nam dolarów. Naprawdę, wolelibyśmy ze spokojem jeść gdzieś śniadanie niż biegać po lotnisku w poszukiwaniu kantoru.

Jeśli chodzi o poruszanie się po mieście, z pomocą przychodzą nam CityMapper i Google Maps (które od jakiegoś czasu w większości miast pokazują połączenia komunikacji miejskiej). Nawet jeśli nie chcemy płacić za transfer danych, zawsze możemy ściągnąć sobie googlową mapę offline, dzięki czemu (mimo, że nie wyznaczymy trasy) będziemy mieć cały czas dostęp do mapy.

KROK PIĄTY: PLAN NA ZWIEDZANIE

Znaleźliśmy termin, kupiliśmy bilety, mamy nocleg i jesteśmy wreszcie na miejscu. Hurra!

I co teraz? Teraz robimy wszystko na co mamy ochotę! Chociaż bardzo lubimy spontaniczne wyjazdy i nie raz zdarzało nam się jechać bez specjalnego przygotowania, to warto mieć pod ręką chociaż kilka sprawdzonych adresów. Możecie nam wierzyć, ale nie ma nic bardziej frustrującego niż szukanie knajpki na kolację z burczącym brzuchem.

Dlatego często przed wyjazdem zapisujemy sobie kilka miejsc, które w razie czego odwiedzimy – knajpki na śniadanie i kolację, muzea, i kilka sklepów, jeśli planujemy jakieś zakupy. Zazwyczaj dorzucamy do tego kilka fotogenicznych miejsc. Świetnie sprawdzi się tutaj np. The Culture Trip, gdzie oprócz jedzenia szukamy ciekawych miejsc, niezależnych butików i lokalnych perełek. Ogromną kopalnią wyjazdowych pomysłów jest też Instagram, który jeśli wiemy gdzie szukać, okazuje się być całkiem przydatny. Sprawdzamy też kilka ulubionych blogów, których autorzy mają podobne upodobania do naszych, dzięki czemu wiemy, że polecane przez nich miejsca i nam przypadną do gustu.

Ale przede wszystkim ufamy sobie. Wcale nie musimy mieć ochoty na zaliczenie czyichś top 5 miejsc, które “musimy zobaczyć”. Zamiast tego zostawiamy sobie zawsze duży margines na spacerowanie bez celu, bezczynne siedzenie w parku i kawę w maleńkiej kawiarni, której nie było w żadnym przewodniku.